niedziela, 23 marca 2014

PROLOG


Ciemniejące niebo i pojawiające się na nim gwiazdy były doprawdy uroczym widokiem. Może gdyby nie fakt, że przyciskała teraz dłoń do rany postrzałowej próbując powstrzymać krwotok, mogłaby się tym cieszyć. Zawsze fascynował ją kosmos i za cholerę nie miała pojęcia, dlaczego wylądowała w policji. Służyła Królowej tak, jak robili to inni, jednak znacznie częściej spoglądała ku górze, ciesząc się z każdego nocnego patrolu. 
Nie odczuwała strachu, było jej jedynie cholernie zimno. Wrzesień nigdy nie należał do jej ulubionych miesięcy. Uśmiechała się, lekko unosząc kąciki ust. Po chwili uśmiech zaczął przypominać grymas. Drżące wargi były zaledwie pierwszą oznaką tego, że nie jest to letnia noc, że nie leży na wzgórzu nieopodal domu babki. Nie była w Kornwalii. Nie czuła zapachu wrzosu. Pod plecami nie czuła miękkiej, nieskoszonej trawy, a chłodny, wilgotny asfalt. Powinna była posłuchać szefa. 
Przymknęła powieki tracąc z widoku coraz więcej pojawiających się gwiazd. Odliczała sekundy, chociaż nie miała pojęcia dlaczego. Wyszeptywała kolejne liczby, zaciskając wolną dłoń w pięść. Zamiast wesołego ćwierkania ptaków i szczekania babcinego psa słyszała pisk opon, policyjne syreny i podniesione głosy. Nawet teraz, kiedy godziła się na śmierć w młodym wieku, potrafili na nią krzyczeć. Darli się wniebogłosy i przeklinali. Doskonale rozpoznawała odgłos ciężkich butów. Szybkie, mocne kroki mogły należeć tylko do jednej osoby. 
Powinna była posłuchać szefa. 


— Mamy rannego funkcjonariusza! — krzyknął do krótkofalówki, bojąc się wysiąść z auta. Miał ponad czterdzieści lat, a nadal zachowywał się jak szczeniak, kiedy któryś z jego ludzi ucierpiał podczas akcji. Trafił do policji hrabstwa East Sussex tylko dlatego, że nagrabił sobie u poprzedniego zwierzchnika, do zmiany miejsca pracy i zamieszkania nie podchodził zbyt entuzjastycznie, ale szybko przekonał się zarówno do  miasta i ekipy, z którą musiał pracować. Młodzi, ambitni ludzie i stare, pompatyczne zgredy. Dawali radę, żadne śledztwo nie stanowiło dla nich problemu. Owszem, nieraz los podkładał im kłody pod nogi, ale potrafili spaść na cztery łapy, bez szwanku, nie narażając puli dziewięciu żyć.
Aż do teraz. 
— Przyślijcie, kurwa, karetkę!
Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, który całe życie poświęcił dbaniu o zdrowie i ciało, wyszedł niepewnie z nieoznakowanego forda mondeo. Dostrzegł, jak leżąca na środku ulicy kobieta zaciska dłoń w pięść, coraz mniej siły wkładając w to, aby tamować krwawienie. 
Powtarzał, żeby się nie wychylali. 
W stronę młodej policjantki z wydziału dochodzeniowego biegło dwoje funkcjonariuszy, jeden z nich odwrócił się za siebie i przystanął na moment, kiedy nie doczekał się żadnej reakcji komisarza.
Andrew Browning, powszechnie znany jako Andy, zaciskał duże dłonie w pięści. Lekko się przygarbił, jakby w tej chwili wstydził się swojego wzrostu. Ponad sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu czyniło go wyższym od sporej części społeczeństwa. A nie mógł w żaden sposób zapobiec wydarzeniom sprzed kilku minut.
Przecież mówił im dziesięć razy podczas porannej odprawy, że mają być ostrożni. Powtarzał im, że nie mogą się wychylać. 
Ruszył w ślad za swoimi ludźmi, kiedy dwoje młodych mężczyzn klęczało przy postrzelonej policjantce, zauważył, że nie są pewni, co powinni zrobić. Kobieta miała zamknięte powieki, wargi straciły swój różowy kolor, na policzkach nie dostrzegł rumieńców, które były jej znakiem rozpoznawczym. Pozwolił sobie na lekki uśmiech, przypominając sobie całe zajście z poranka. Zatrzymał się, Ramirez i Gretzky zaczęli działać, ale właśnie wtedy usłyszeli syreny karetki. 
Najlepszy zespół dochodzeniowo-śledczy został sparaliżowany. Przez moment żadne z nich nie potrafiło wykonać ruchu, posłusznie ustąpili miejsca ratownikom medycznym, niemal zgodnie wsuwając dłonie do kieszeni spodni bądź kurtki. Browning miał ochotę zapalić. Intensywnie wpatrywał się w twarz swojej podwładnej, widział, że klatka piersiowa unosi się powoli, jakby z trudem zdobywała się na coś, co przecież leżało w naturze człowieka. 
Nie zwrócił uwagi na idiotyczny dzwonek Ramireza. Odwrócił się na pięcie, kierując się z powrotem do auta. Wysłużony ford nie nadawał się już do pościgów, ale trudno było mu się pogodzić z tym, że musiałby przesiąść się do nowego samochodu z półautomatyczną skrzynią biegów.
— Andy! Znaleźli kolejnego.
Komisarz zerknął na młodego mężczyznę o latynoskiej urodzie. 
— Kolejnego?
— W sensie, że… trupa. Trupa, szefie, znaleźli. 

7 komentarzy:

  1. Powiem Ci szczerze, że jestem zachwycona tym blogiem. Choć teraz, po zapoznaniu się z treścią i opisem zmieniłabym tło, bo ta tapeta nie pasuje do kryminału - za to nagłówek jest świetny. Mam wrażenie, że będzie to bardzo dobre opowiadanie, okraszone morderstwami i odrobiną humoru, co widać w drugiej części prologu. Cieszę się, jeśli tak będzie, że nie tylko sztywna treść, ale również coś, przy czym można się uśmiechnąć. Prolog wskazuje na jakąś grubą akcję. Czy Tobie w jakiś magiczny sposób poprawił się styl? Bardzo dawno nie czytałam nic od Ciebie, ale chyba "Operacja Ghul" wychodzi Ci dojrzalej i pewniej. Powrót w dobrym, bardzo dobrym stylu i z dobrym smakiem. Polubiłam Browninga i tę funkcjonariuszkę, mam szczerą nadzieję, że nie umrze od postrzału. Ciekawe, czy pierwszym rozdziałem wprowadzisz nas do świata komisarza, czy zaczniesz już od kluczowej sprawy. W blogsferze jest niewiele kryminałów, więc jestem rada, że po wampirach zdecydowałaś się na ten właśnie gatunek. Całuję i czekam na rozdział pierwszy ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam, żeby szablon był tak bardzo, mocno mroczny, bo opowiadanie też nie będzie skupiać się tylko i wyłącznie na wątku kryminalnym, a chciałam zrobić coś, co nie będzie gryzło w oczy i przeszkadzało w czytaniu.
      Dziękuję za tak miłe słowa, jesteś kochana! ;*

      Usuń
  2. Weszłam na bloga przypadkiem, dzięki jednemu ze spisów blogów i napisowi w kategorii, że Twoje opowiadanie to kryminał, a ja poszukuję dobrych kryminałów do poczytania.
    Prolog mnie oczarował. Jest świetny, naprawdę. Już po pierwszych kilku zdaniach miałam pewność, że stanę się stałym czytelnikiem.
    Jestem ciekawa, jak dalej potoczą się losy rannej policjantki...Umrze, czy jednak z tego wyjdzie? I co to za drugi trup? Nie no, już nie mogę doczekać się rozdziału. :)
    Podoba mi się opis na samym początku prologu. Jak dla mnie jest niezwykły, widać, że masz talent.
    Życzę dużo weny do pisania. :)
    Pozdrawiam,
    Grey

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na starcie zaznaczam, że to moja pierwsza przygoda z kryminałem, ale ostatnio nie robię nic innego, jak czytam kryminały. Mam nadzieję, że nie zawiodę osób tutaj wpadających. ;)
      Z losami rannej policjantki trzeba będzie trochę poczekać, ale nie zamierzam zdradzić tego, jak się skończy sytuacja opisana w prologu. Wtedy to wszystko nie miałoby sensu. ;)
      Dziękuję za tyle miłych słów i mam nadzieję, że faktycznie będziesz tutaj wpadać i nie zmienisz zdania na temat tego opowiadania.
      Pozdrawiam,
      dystyngowana dama.

      Usuń
    2. Wpadać będę, oczywiście. Opowiadanie zapowiada się ciekawie, a ja chcę poznać dalsze losy bohaterów. Szkoda tylko, że nie mogę zaobserwować bloga, aby być na bieżąco - ostatnio wyskakuje mi błąd, przy dodawaniu blogów do obserwowanych. Co za pech. :(

      Usuń
  3. Rewelacja!
    Naprawdę (i nie jest to puste słodzenie).
    Bardzo dobra konstrukcja i sposób budowania napięcia. W dodatku iście Hichcockowski wstęp. Czytam sobie o ładnych gwiazdeczkach na nocnym niebie, a tu nagle drugie zdanie, które jest jak zderzenie z buldożerem. Natychmiast upada sielankowy nastrój, a pełną parą rusza Historia (i to przez duże "H").
    Nie sposób się oderwać!
    Zdecydowanie blog trafia u mnie do listy polecanych ;)

    Pozdrawiam
    Kostka

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo tajemniczo i intrygująco ^^ Ciekawa jestem, jak ta historia się rozwinie :)

    OdpowiedzUsuń